Czasem zastanawiam się, czy to nie jedyna droga, właśnie tak przycisnąć tego pysznego człeka, by się upokorzył i już nie widziała ratunku w książętach, ale w Bogu, by przylgnął do Boga z całych sił jak niemowlę do matki. Bóg to najlepszy psycholog, on zna nasze ciągoty, skłonności...
Przedziwna ekonomia miłości.
Bóg jest o nas zazdrosny, odbierze nam naszych bożków...
Co jakis czas znajduję u Ciebie teksty w których odnajduję symptomy labidzenia. Skad ten pesymizm u Polki i katoliczki ? :-)
Przecież Polska bywała juz w gorszych opałach a i przydarzał się nam niekiedy upadek ducha narodu podobny do dzisiejszego a przecie dzięki Bogu i Najświętszej Pannie zawsze udawało się nam wygramolić się z dołka.
Jeśli my z Bogiem to Bóg z nami a wtedy kto nam podskoczy ? :-)
Przecież gdyby nasi pod Kłuszynem, mając przeciw sobie wcale niepośledni lud z CZTERDZIESTOKROTNĄ przewagą, zatruwali sobie głowy pesymizmem, to niczego by nie dokazali.
A przecież "imieniowi Boskiemu zaufawszy" dali popalić Ruskim aż miło wspomnieć.
A zatem Alleluja i do przodu (albo Ura ! Wpieriod !). ;-)
"Wyznam a nie zapre się" że jestem szczęśliwym człowiekiem (mimo reumatyzmu i cholerycznej natury :-) ).
Mieszkam na wsi i widzę codziennie cuda stworzenia.
Najbardziej czarna wrona i naijmarniejszy robak chwali swego Stwórcę.
Widząc tą cudowną logikę Bożego stworzenia, ten skomplikowany system, który nie jest przeciez dziełem przypadku, nawet najbardziej zawzięty ateista musi uwierzyć (jeśli się nad tym zastanowi) .
Dlatego nie boję się niczego i nikogo na tym świecie, bo wiem że wszystko w ręku Boga.
Obawiam się, że artykuł który cytujesz zawiera niesprawiedliwe, kłamliwe tezy. Nie każdy, kto krytykuje premiera ma automatycznie rację...
Autor wmawia nam, że naszym wrogiem nr 1 są pracownicy sfery budżetowej Włoch, Grecji, Hiszpanii itd.
Jest to zwykłe odwracanie kota ogonem, w stronę miłą właścicielom banków prywatnych - tzw. światowej finansjerze - prawdziwej zarazie i pasożytowi toczącemu nasz świat.
Przyjrzyjmy się temu zdaniu:
// Skoro społeczeństwo tolerowało taką politykę gospodarczą, to oczywiste jest, że to ono, będąc beneficjentem tego typu działań, powinno wziąć na siebie spłatę długów. //
Zawarte są tu dwa kłamstwa:
1. "społeczeństwo tolerowało..." - żeby coś tolerować trzeba być tego świadomym. Wszelka demokracja jest fikcją, dopóki od szkoły podstawowej lub nawet - od przedszkola - nie uczy się jak działa system monetarny, giełda, podaż pieniędzy, banki centralne, system rezerw częściowych, dług publiczny, wskaźniki ekonomiczne, hedge funds, lewarowanie, securities, derywaty itd. itd.
Czy tolerujesz to, jak "nasz" rząd zadłuża Polskę w naszym - także Twoim i moim imieniu?
Jeśli nie - tak samo nie tolerowały tego społeczeństwa "bankrutujących krajów".
Jeśli tak - szykuj się by spłacić ten dług.
2. "będąc beneficjentem tego typu działań..." - czy istotnie społeczeństwa są beneficjentami nieodpowiedzialnego zadłużania państw przez ich rządy? Nie jest łatwo na to odpowiedzieć, bo trzeba by zrobić prawdziwe śledztwo: ile pieniędzy wydawanych przez państwo idzie "na lewo" do prywatnych kieszeni, ile jest marnowanych (po to żeby 10% zmarnowanej kwoty można było zdefraudować), a ile jest wydawanych z rzeczywistym pożytkiem dla obywateli?
Powiedzenie, że społeczeństwo - czy sfera budżetowa jest beneficjentem długu jaki zaciągają rządzący to tak jakby powiedzieć lekarzowi lub pielęgniarce, lub nauczycielowi - "wasze kwalifikacje, nakład pracy i jej jakość nie uzasadniają wysokiego poziomu życia na jakim żyjecie. Widzicie? -Państwo musi się zadłużać na wasz dobrobyt, na wasze luksusowe wille, mieszkania w nowych osiedlach, samochody i zagraniczne wakacje. Weźcie się do roboty i oddajcie reszcie społeczeństwa, cośmy na was pożyczyli!"
Nie jest tak?
Kolejny mit - że to "grecy" (grecy, hiszpanie, włosi itd. = "grecy") potrzebują pomocy finansowej.
Oni mają się dobrze!
To banki, które bezsensownie pożyczały ich politykom mają problem.
Pomoc jest potrzebna BANKOM - głównie francuskim i niemieckim. Żeby ktoś spłacił kredyty, które były dawane (i brane) w nieodpowiedzialny sposób.
Jeszcze prosty przykład, czy obywatele odpowiadają za długi zawierane przez polityków:
Bank chce zarobić, znajduje sobie nieuczciwego szefa rządu.
Dalej - wymyślana jest jakaś inwestycja, pozornie potrzebna, ale nie dająca szansy na zwrot w okresie oczekiwanym przez bank.
Premier, który to firmuje otrzymuje odpowiednią prowizję, np. poprzez korupcyjną sprzedaż kontraktów dla wykonawców rzeczonej inwestycji (dziesiątki pośredników - nie ma szansy udowodnienia, że dany polityk "umoczył swój ryj"). Po 10 latach okazuje się, że kraj jest zadłużony ponad miarę. Bank dostaje swoją kasę - czy przez zaciskanie pasa przez społeczeństwo, czy z międzynarodowej zrzutki - jakkolwiek (bo nie wolno doprowadzać banków do upadku). Nasz polityk albo "już tu nie mieszka", albo przyznaje się do błędów - i czerwieni się ze wstydu (30min wstydu za 10mln euro - drobiazg...).
Prawdziwa pomoc zadłużonym - to dać im zbankrutować, a potem jeździć do nich na wakacje i dać im zarobić! Ludziom a nie bankom.
-