Smutne tylko, że są osoby posługujące się językiem polskim, które z wyjątkową zajadłością atakują bł. Jana Pawła II m.in. za zwracanie się w sprawach świata do Niepokalanego Serca Maryi.
" Niestety, nie wszyscy Biskupi przyjęli to zaproszenie. Szczególne okoliczności nie pozwoliły jeszcze Ojcu Świętemu poświęcić Mi wyraźnie Rosji, o co wiele razy prosiłam. Jak wam już powiedziałam, to poświęcenie Mi zostanie dokonane, gdy krwawe wydarzenia będą się już wypełniać.
Błogosławię odważny akt Mego Papieża. Zechciał powierzyć Memu Niepokalanemu Sercu świat i wszystkie narody. Przyjmuję to z miłością i wdzięcznością. Ze względu na ten akt obiecuję przyczynić się do znacznego skrócenia godzin oczyszczenia, a próbę uczynić lżejszą." Ks.Stefano Gobbi - "Do Kapłanów Umiłowanych Synów Matki Bożej"
Problemem jest tylko to, że prośba MB nie została spełniona w pełni, tak jak sobie tego życzyła.
"Do Kapłanów Umiłowanych Synów Matki Bożej" brzmi inaczej niż np: "Do Kapłanów Umiłowanych Braci Chrystusa", prawda. Rożnica nie jest tylko fonetyczna a kultowa, fundamentalna.
haha dobre :) tak na przyszłość podpisuje się pod Twoją prośba Rebeliantko skierowaną do a1a.
A Tobie a1a na lekturę polecam "Dzienniczek Siostry Faustyny Kowalskiej" tam znajdziesz tłumaczenia na wszelkie przez ciebie publikowane kłamstwa. I proś Boga o wybaczenie bo najbardziej rani Go jak zwodzisz Dzieci Boże.
Arturo dos Santos, administrator miasteczka Ourem niedaleko Fatimy, który był świadkiem cudownych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas objawień Matki Bożej, mimo tego co widział, odrzucił łaskę Bożą.
Nie tylko prowadził batalię "na śmierć i życie" przeciwko dzieciom (Hiacyncie, Franciszkowi i Łucji) grożąc im spaleniem żywcem w kotle wrzącego oleju; wypowiedział też wojnę rzeszom ludzi, wysyłając im naprzeciw żołnierzy uzbrojonych w szable i bagnety. Lecz w rzeczywistości, w każdej godzinie, każdego dnia prowadził nieustającą walkę z tajemniczą "Panią" z fatimskiego wzgórza. To prowadzi nas do ważnej kwestii: Skoro Bóg chciał odmienić Rosję - można by zapytać - czemu nie uczynił Cudu Słońca nad Moskwą? Osoba Artura dos Santos pomaga nam znaleźć odpowiedź. Otóż cuda same z siebie nie nawracają ludzi.
Jeśli ani ogromny wszechświat, ani maleńki atom nie przekonuje kogoś o istnieniu Boga, jakże mógłby on uznać Jego udział w innych zjawiskach, które - choćby najwspanialsze i najbardziej niezwykłe - nie mogą równać się wszystkim tym cudom, jakie oglądamy na co dzień? Ponadto ujrzeć cud, a zrozumieć, co się widzi, to dwie zupełnie różne rzeczy.(.) Emocje ludzi zebranych na wzgórzu w Fatimie owego dnia (kiedy nastąpił Cud Słońca) dosłownie sięgnęły zenitu. Przerażenie wdarło się do serc większości z nich. Sądzili, że nadchodzi koniec świata. I nagle strach minął, a ludzi ogarnęło ogromne uczucie ulgi i radości, że odsunięto od nich widmo zagłady. Co więcej, gdy ustał taniec słońca, nastąpiło kolejne nadprzyrodzone zjawisko. Cały szczyt wzgórza, jeszcze przed chwilą tonący w morzu błota i wody, nagle został osuszony. A ludzie mogli to poczuć namacalnie.
Dowódca pułku żołnierzy przebywających w tym dniu na wzgórzu z rozkazami, aby zapobiec gromadzeniu się tłumu, natychmiast się nawrócił, podobnie jak setki innych niewierzących, czego dowodem jest ich świadectwo.
Jednak Arturo dos Santos, administrator Ourem, który widział więcej dowodów niż ktokolwiek inny, odwrócił się twierdząc nieugięcie, że Boga nie ma, a czerwona gwiazda będzie walczyć na całym świecie przeciw Pani Gwiazdy Światła. Samotna śmierć tego biednego człowieka w 1955 r., nawet wtedy odmawiającego sakramentów, daje nam dużo do myślenia na temat ludzkości w erze atomu i komunizmu.
Fragmenty książki Johna M. Hafferta pt. "Świadkowie Cudu Słońca"
W sierpniu 1917 r. regularne dotychczas objawienia Matki Bożej zostały gwałtownie przerwane ingerencją władzy świeckiej. Rankiem 13 sierpnia trójka pastuszków została porwana przez administratora Ourem, któremu podlegała Fatima. Sądził on, że tajemnice fatimskie mają związek z jakimś wydarzeniem politycznym, które położyłoby kres niedawno wprowadzonej w Portugalii republice. Ponieważ dzieci nie wyjawiły tajemnic, mimo że były głodzone, przetrzymywane razem z pospolitymi przestępcami i poddane silnej presji, niecny administrator w końcu poniechał swoich zamiarów i zwrócił dzieci ich rodzinom. Ale całe to wydarzenie uniemożliwiło im spotkanie z Piękną Panią, która mimo tego jak zwykle pojawiła się w Cova da Iria i nie zastała pastuszków. Tymczasem dwa dni póniej Najświętsza Panna znowu im się objawiła w miejscu zwanym Valinhos. Tak jak poprzednimi razy, miała miejsce rozmowa: Łucja: Czego sobie Pani życzy ode mnie? Matka Boża: Chcę, abyście nadal przychodzili trzynastego dnia miesiąca do Cova da Iria i odmawiali różaniec codziennie. W ostatnim miesiącu uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli. Łucja: Co Pani chce, abyśmy zrobili z pieniędzmi, które ludzie zostawiają w Cova da Iria? Matka Boża: Niech sporządzą dwa feretrony. Jeden ty będziesz nosiła z Hiacyntą i dwie inne dziewczynki, ubrane na biało. Drugi niech nosi Franciszek z trzema innymi chłopcami. Pieniądze składane na te feretrony są przeznaczone na święto Matki Bożej Różańcowej, a reszta jako datek na kaplicę, która ma być zbudowana. Łucja: Chciałabym prosić o uzdrowienie kilku chorych. Matka Boża: Tak, niektórych uzdrowię w ciągu roku(...) Módlcie się, módlcie się wiele i czyńcie ofiary za grzeszników ponieważ wiele dusz idzie do piekła, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił.(*)
Następnie Matka Boska zaczęła się unosić do Nieba w kierunku wschodnim, po czym zniknęła.
(*) A. Borelli, Fatima - orędzie tragedii, czy nadziei?, s. 40, Kraków 2001.
Do dziś niewiele wiemy o tym, jaka była przyczyna i ile osób zginęło. Według amerykańskiego czasopisma Jane’s Defence Weekly, była to największa katastrofa, jaka zdarzyła się w sowieckiej flocie od czasów II wojny światowej. Poziom strat, zniszczonych w eksplozjach pocisków i amunicji był tak wysoki, że przez następne pół roku, sowiecka flota przestała się liczyć jako realna siła bojowa. Według szacunkowych danych w trakcie zdarzenia zostało zniszczonych 580 z 900 znajdujących się w posiadaniu floty rakiet ziemia-powietrze SA-N-1 i SA-N-3 oraz prawie 320 z 400 zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych pocisków SS-N-3 i SS-N-12.
Dla osób odczytujących "znaki czasu" nie bez znaczenia jest to, że owo wydarzenie miało miejsce w dwa miesiące po uroczystej konsekracji na placu św. Piotra, a dokładniej 13 V 1984 r, a więc w podwójną rocznicę objawień fatimskich oraz zamachu na Ojca Świętego. Siostra Łucja, krótko przed swoją śmiercią, powiedziała w jednym z wywiadów: "Konsekracja dokonana na placu św. Piotra w 1984 r. uratowała świat od wojny nuklearnej, która wybuchłaby w 1985 r." Paradoksalnie o prawdziwości jej słó może świadczyć wstydliwe milczenie jakie wokół tej gigantycznej katastrofy panuje w mediach całego świata. Zdarza się też, że niektóre źródła przesuwają jej datę na 17 maja, choć znacznie częściej jako dzień wybuchu podawana jest prawidłowa data 13 maja. Zbyt to wszystko jest nadprzyrodzone, by pozwolić ludziom nad tym się zastanawiać.
A przecież konsekwencje geopolityczne tego co zdarzyło się w Siewieromorsku są dużo głębsze niż wszystkich innych spektakularnych katastrof razem wziętych. Rosja sowiecka, to Reaganowskie "imperium zła" zmuszona została do natychmiastowej i bezwarunkowej kapitulacji, która nastąpiła już kilka miesięcy później wraz z objęciem stanowiska sekretarza generalnego KPZR przez Michaiła Gorbaczowa.
"Czy może się Pan nie zwracać do mnie więcej ze swoimi komentarzami? Nie życzę sobie."
>>>Proszę nie odpowiadać, skoro moje komentarze budzą Pani niepokój Droga Rebeliantko [Buntowniczko ? :) - łac. rebellio 'jw.' od rebellare 'buntować się ]
A1A ma dość specyficzne i osobliwe podejście do tych tematów...
Sporządzę notkę, w której zamieszczę, oj dobra, powytykam błędy tych, co Biblię umieją czytać li jedynie diachronicznie....preferując metody historyczno-krytyczne...
Niespecjalnie mi po drodze z feminizmem religijnym, ale jedno hasło mieli fajne:
"God was joking, when she created a man."
I z tej perspektywy radzę spojrzeć na Matkę Boską. Nawet jeśli nominalnie nie należy do "matrixowskiej" Trinity, he he, to jej boskość w katolickim kręgu kulturowym jest niepodważalna. Ludzie prędzej wyrzekną się dogmatu nieomylności papieża i wywiozą biskupa na taczkach, niż powiedzą cokolwiek przeciwko Maryi.
-